Łączna liczba wyświetleń

środa, 25 kwietnia 2012


Jak pech to pech


       Czasem mamy wrażenie że prześladuje nas jakieś fatum, pech. W poniedziałek poczułem niesamowity ból zęba, z racji tego ze nienawidzę wizyt u dentysty a samą jego osobę uważam za wiernego ucznia Markiza de Sade musiałem coś z tym zrobić. Niestety miałem dwa wyjścia, pierwsze zostać męczennikiem , bądź druga dać się nawiercić, skłóć na tym Madejowym Łożu. Nie chcąc z bólu uszkodzić żadnego z przechodniów po pracy poszedłem do dentysty. To jest specyficzny fenomen, dorosły facet na fotelu dentystycznym jest potulny i przestraszony jak dziecko. Ja swoją drogą też się boje dentysty. Poza tym jaki człowiek grzebie drugiemu w paszczy. Zajęła się mną przemiła blondynka, w zasadzie więcej było strachu niż przewidywałem. Jednak na koniec czekała mnie niespodzianka, bo otóż jeśli chce zachować mojego własnego zęba muszę zainwestować. Leczenie kanałowe i inne przyjemności nie są refundowane wiec czeka mnie wydatek. Głupota – bo po co co miesiąc zabierają mi połowę pensji na świadczenia socjalne i emeryturę (raczej jałmużnę) skoro i tak musze za wszystko płacić. No ale jak pech to pech.

W tym tygodniu jest jednak większy pechowiec. Duma Katalonii. Zespół który zadziwiał piłkarski świat, kolekcjonował kolejne trofea złapał zadyszkę jak palacz w biegu maratońskim. W pierwszym meczu półfinałowym tylko wyjątkowe szczęście, nieskuteczność zawodników Barcelony pozwoliło Londyńczykom odnieść zwycięstwo.
Pech.
Nie minęło cztery dni a na Camp Nou zameldował się pretendent i lider do tytułu mistrza Hiszpanii. Kibice przecierali oczy ze zdziwienia, Messi wyłączony z gry, nieskuteczny Xavi i młodzi Cuenca i Thiago którzy nie potrafili udźwignąć presji tego meczu. Real odniósł historyczne zywiestwo (od 7 lat nie potrafił tam wygrać) grając mądrze w defensywie, nie dopuszczając Katalonczyków w pobliże świątyni Ikera Casillasa. Tym razem żaden z zawodników Barcelony nie odważył się wspomnieć o antyfutbolu. W zasadzie tylko Busqets powiedział , że Barca była lepsza, co z reszta cały piłkarski świat przyjął z przymrożeniem oka .Oczywiście przewaga w posiadaniu piłki co nie przekładało się na gole.
Pech.
Nawet w najczarniejszych koszmarach Pep Guardiola nie przewidywał takiej koncówki sezonu. Przed rewanżowym meczem z Chelsea wiedział, że to mecz o uratowanie sezonu. Miała być „Droga do gwiazd” a skonczyło się Drogą krzyżową. Zawodnicy wyraźnie zmęczeni, o moralach żołnierzy Niemieckich pod Stalingradem. Barca straciła w 8 dni szanse na dwa najważniejsze trofea. Mecz na Camp Nou od początku rozpoczął się od szturmu Barcelony. Chelsea wzorem „autobusu Mourinho” cofnęła się licząc minuty do końca meczu. Żeby jednak nie było zbyt łatwo Terry przypomniał sobie że nie dał Alexisowi kopniaka na szczęście. Arbiter nie zrozumiał żartu i wyrzucił dobrodusznego wielkoluda z boiska. Barca prowadziła już 2-0 kiedy Chelsea wyprowadziła kontrę po której piękną bramkę zdobył Ramires. I chyba dopiero wtedy zobaczyłem , że ten facet w ogóle gra w tym meczu. Po przerwie Barca grająca w przewadze liczebnej gniotła i gniotła Chelsea. Masa szczęścia i Cech na bramce pozwoliły utrzymywać korzystny wynik. Końcówka jak z Hollywoodzkiego filmu. Odrzucony przez wszystkich staje się bohaterem. Fernando Torres. Niegdyś legenda Liverpoolu a obecnie powód do żartów. Położył na ziemi Valdesa i wszedł z piłką do bramki. Bramka warta 50 mln funtów. Chelsea niczym Spartanie w wąwozie Termopilskim bronili się prawie cały mecz a udało im się strzelić 2 bramki na Camp Nou. Barca praktycznie nie schodząca z połowy Chelsea, wymieniająca miliony podań nie potrafiła rozmontować defensywy gości. No i ten najważniejszy, ten który ośmieszał defensorów, strzelał tyle bramek ile średni Polski ligowiec. On zawiódł. Poprzeczka go pokonała.
Pech.
Mówią że zemsta jest rozkoszą bogów. Dziś Londyńczycy mają swoją vendettę. Wykrwawieni i wykartowani ale szczęśliwi pojada do Monachium. A Barca? Bolesny jest upadek wielkich. Bo piłka jest jak wędkowanie, liczy się to co w siatce. A przy okazji trzeba mieć odrobinę szczęścia.

1 komentarz:

  1. Bardzo ciekawe spojrzenie na piłkę, podobają mi się twoje porównania, myślę ze będę tu częściej zaglądał

    Nerson

    OdpowiedzUsuń