Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 10 maja 2012


O wsi w mieście i piłce przy okazji

    Wreszcie się ociepliło i mogę zacząć sezon grillowy. Nie ma większej przyjemności od zjedzenia wielkiego kawałka pieczonego mięcha. Pochodzę ze wsi i moim cotygodniowym rytuałem było koszenie trawnika i wieczorny rodzinny grill. Życie na wsi ma swój urok – spokój i cisza, czasem pracujący traktor sąsiada o 7 rano....

      Ostatnio mi koledzy w pracy nałogowo słuchają jednej stacji radiowej, nie żebym miał coś przeciw muzyce, ale sam dobór utworów pozostawia wiele do życzenia. Jak oczywiście łatwo przewidzieć zostałem brutalnie uświadomiony że ten swojsko brzmiący folk to oficjalny hymn Euro 2012. No tego to ja się nie spodziewałem. Nie wiem jak to możliwe , że jedna z największych imprez sportowych historycznie odbywająca się w Polsce będzie kojarzyć się z „koko spoko” i zespołem „Jarzębina”. Z drugiej zaś strony można sobie wyobrazić jaka musiała być konkurencja skoro wygrał tak „przaśny” kawałek. Teraz już tylko krok do absurdu. Spece od PR strzelili by sobie w głowę. Bo jeśli chodzi o dobra reklamę to sami sobie robimy krzywdę. Najpierw szef polskiej piłki nożnej wycina z koszulek reprezentacji orzełka, potem tryumfalnie go przywraca – sukces. Potem premier zamyka stadiony by parę miesięcy później otwierać nowe- kolejny sukces. Teraz na wizytówkę Euro 2012 wybrany został jakże uroczy utwór „Koko spoko”. W zasadzie po całej tej imprezie (która oczywiście okaże się kolosalną logistyczno-organizacyjną klapą) w Europie Polska będzie krajem gdzie jeździ się jeszcze furmanką, rarytasem jest kotlet schabowy z kapustą, ogórki kwaszone i oscypek a strojem galowym sukmana. Polska będzie wspaniałym europejskim skansenem.
      Wielkim wysiłkiem udało się wybudować stadiony, przyznaje że wspaniałe. Jest tylko jeden mały problem- jak niby do diabła mamy się na nie dostać skoro sieć autostrad w Polsce jest tak bogata jak w Tanzanii. Już czekam z uśmiechem na ustach jak to Rosjanie utkną w korkach pod Warszawą. Pod Grunwaldem Krzyżacy wykopali „wilcze doły” teraz nasza kolej. Tablice informacyjne, które kierują na skróty (które w zasadzie wydłużają drogę). Jestem ciekawy czy trafi się jakiś śmiałek który będzie chciał swoim piekielnie drogim i nowym samochodem wybrać się z Rzeszowa do Lwowa. W zasadzie chyba tylko „Bear Grylls”. No chyba że pojedzie pociągiem. To będzie wspaniała podróż..... w czasie. Bo jak inaczej nazwać podróżowanie wagonami które pracowały chyba w latach 80.

       To nie jedyna wiśnienką na tym torcie. Pan Jan Tomaszewski - „człowiek który zatrzymał Anglię” na Wembley. Niewątpliwie znakomity piłkarz i legenda, który znany jest z ostrego języka. W swoich słowa ostro krytykuje kadrę w której pojawiły się nowe twarze. Ja wiem, przyjemnie jest wygrywać. Więc aby to zrobić trzeba mieć odpowiednich piłkarzy do tego. Nasza kadra to chyba jakaś spuścizna po Antonim Ptaku który uważał, że Polacy nie potrafią grać w piłkę … więc do swojego klubu sprowadził hurtowe ilości Brazylijczyków. Skutek oczywiście był taki sam.

       Nie jestem zwolennikiem hasła „Polska dla Polaków” ale też nie mogę przeboleć tego że w koszulce z orzełkiem na piersi będzie grać Eugen Polanski, który jeszcze parę lat temu chciał grać dla „Nationalmanschaft”. Racja, w jej młodzieżowej wersji grał. Podobnie ma się sprawa z Perquisem. Franciszek Smuda na samym początku swej przygody z kadrą głośno opowiedział się przeciw „farbowanym lisom” w reprezentacji. Wraz z biegiem czasu jego stanowisko się zmieniało, bo planował już naturalizowanie Manuela Arbolede. Międzyczasie pozbył się „chłopaków z charakterem” takich jak Boruc czy Żewłakow. Prawda jest taka, że wielu z nas pamięta czasy kiedy w koszulce z orzełkiem na piersi biegali Juskowiak czy Kowalczyk. Pamiętają krewkiego Hajtę i Świerczewskiego. Ta reprezentacja chwytała za serce, była nasza. Wtedy jakoś łatwiej się śpiewało „Nic się nie stało, chłopaki nic się nie stało”.
Teraz będziemy nucić „koko spoko”. To ja już wole wykosić trawnik.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz